Ta strona korzysta z plików cookies, zgodnie z Polityką Cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na działanie plików cookies, w zakresie zgodnym z bieżącymi ustawieniami Twojej przeglądarki internetowej. Kliknij przycisk "Polityka cookies" aby zapoznać się z jej treścią lub przycisk "Zamknij" aby ta informacja nie pojawiała się więcej.

Aktualności

Żyj tam, gdzie dęby.

  •  Publikacja 22 listopada 2025 roku

Żyj tam, gdzie dęby.

Choć zmiany klimatu postępują, choć zieleń zaczyna być dla nas – dosłownie, na wagę złota, to i tak wciąż nie możemy pogodzić się z myślą, że kilkusetletni dąb jest jak narodowy symbol, jak zabytek klasy „zero”, jak Wawel czy Kolumna Zygmunta w Warszawie. Być może już czas, żeby uznać, że przyroda jest nie tylko dobrem „środowiskowym”, które pozwoli podjąć walkę o spowolnienie zmian klimatu, tylko że jest również przestrzenią symboliczną, świadectwem naszej tożsamości – lokalnej, regionalnej, narodowej, europejskiej i globalnej.

Kiedy Mieszko I przyjmował chrzest i budował księstwo, które stało się zalążkiem przyszłego królestwa ze stolicą w Gnieźnie, a potem w Krakowie, lasy zajmowały około osiemdziesiąt procent powierzchni terenu, które w późniejszych wiekach będziemy nazywać Polską.

Nie dziwi więc, że związek Słowian z lasami był bliski. One dostarczały schronienia, pożywienia, budulca. Ale… Wbrew temu co się obecnie powszechnie przyjmuje, stosunek naszych pramatek i praojców do lasu wcale nie był jednoznacznie pozytywny.

Ziemia nie-ludzka1

Jak piszą Przemysław Piotr Tomczyk, Paulina Pruszkowska-Przybylska i Alicja Klejps: „Z jednej strony (lasy – red.) dawały schronienie i dostarczały pewnych artykułów żywnościowych (grzyby, jagody, miód, dziczyzna), ale z drugiej strony budziły negatywne skojarzenia. Po pierwsze las był żywiołem, który trzeba było ujarzmić, aby móc się osiedlić. Po drugie – Słowianie traktowali las jako tabu. Miał status anekumeny, nie-ludzkiej ziemi, miejsca poświęconego duchom, demonom i bóstwom.”

Czytamy dalej: „Negatywne skojarzenia Słowian z lasem jako takim nie stały jednak na przeszkodzie, aby otaczać szacunkiem pojedyncze drzewa.”

Drzewa były siedzibami bogów. Nasi przodkowie dostrzegali oczywiste fakty – drzewa żyją dłużej niż ludzie, są od nas potężniejsze. Są w stanie przetrwać w warunkach, w których człowiek traci życie. Poza tym łączą niebo z ziemią. W związku z tym – niejako oczywiste musiało się wydawać, że mają związek z siłami, które są ponadludzkie – boskie.

Dąb magiczny

Wśród różnych gatunków dąb zajmował szczególne miejsce. Umownie można go nazwać drzewem królewskim, najważniejszym, najczęściej otaczanym czcią i wyjątkowym szacunkiem.

Po pierwsze dlatego – co również wydaje się oczywiste, że jego drewno jest najmocniejszym budulcem, jest „najsilniejszy”. Po drugie, że może osiągnąć wyjątkowo duże rozmiary.

„Dąb na całym obszarze Słowiańszczyzny zaliczał się do drzew dobrych, świętych i czystych. Był wręcz przez nich uznawany za najdostojniejsze drzewo, króla lasu. Wyrazem czci było między innymi wykonywanie posągów Światowida, głównego boga słowiańskich Ranów, właśnie z drewna dębowego. Rozmiary i pokrój starych dębów przyczyniły się zapewne do kojarzenia tych drzew jako symboli siły i wielkości.”

Po trzecie zaś… „Dęby zwracały również uwagę mocą przyciągania piorunów i w konsekwencji – dawaniem ognia. Nasi żyjący w lasach przodkowie zauważyli, iż pioruny najczęściej uderzają w dęby i dlatego wiązali to drzewo z gromowładnymi bóstwami uranicznymi (związanymi z niebem – red.).”

Dodajmy do tego moc leczniczą, wykorzystywanie liści i żołędzi w medycynie naturalnej i magii. Dąb, jako symbol mocy i wytrzymałości miał pomagać człowiekowi w osiąganiu sędziwego wieku i dawało mu siłę woli – noszenie żołędzi w kieszeniach służyło długowieczności a także chroniło przed pijaństwem. Jako „drzewo mocy” dąb był wykorzystywany do zadawania uroków. Jego moc miała się udzielać przez dotyk, więc wiosną, kiedy soki drzewa wędrują w górę, w stronę korony, chętnie opierano się o drzewa by zabezpieczyć się przed chorobami.

„Trwałość drewna i długowieczność dębów nasuwała skojarzenia z życiem wiecznym, dlatego dawniej (ale i obecnie) z drewna tych drzew wykonywano trumny. Magiczna moc dębów była przyczyną (lub powodem) stosowania go we wróżbach. (…) Wielkie rozmiary, długowieczność, odporność, właściwości lecznicze dębów są rzadką mieszanką bardzo pozytywnych cech, stąd prawdopodobnie przypisywanie tym drzewom szlachetności, którą możemy określić właśnie jako odznaczanie się rzadkimi cechami lub doskonałą jakością.” – piszą autorzy artykułu „Symbole państwowe jako obiekt zainteresowania etnobotaniki…”.

Serce Polski

Zostawmy jednak przedchrześcijańskich Słowian na kartach historii, spójrzmy na polska kulturę w wiekach późniejszych.

Dąb nadal zajmuje szczególną pozycję w naszej kulturze – i jest na to wiele przykładów. Zacznijmy od tych oczywistych „Silny jak dąb” – mówimy. „Wyrwidąb” – imię fantastycznej postaci, która była tak silna, że mogła wyrywać nawet dęby (dowód siły). Twórcy mitu założycielskiego polskiego państwa także nadali temu drzewu szczególne znaczenie – wędrujący Lech, Czech i Rus dotarli do polany w lesie, gdzie się rozdzielili i każdy poszedł w swoją stronę – a stało się to rzecz jasna, pod wielkim, starym dębem, który niejako był świadkiem i mentorem dla brzemiennego w skutki działania trzech braci (powstały trzy osobne słowiańskie narody). Kiedy nasz protoplasta – Lech, wędrował przez puszczę szukając miejsca na założenie osady, dotarł do polany, gdzie rósł ogromny dąb, w konarach którego swoje gniazdo miał orzeł. To skłoniło ojca założyciela naszej narodowej tożsamości, do wybrania tego właśnie miejsca.

Przykłady można mnożyć. Dąb zawsze jest synonimem siły, mocy i towarzyszy ludziom w ważnych wydarzeniach i działaniach nadając im wyjątkowego, niekiedy nawet magicznego, charakteru. Do dzisiaj sadzimy dęby dla upamiętnienia ważnych wydarzeń i uczczenia ważnych postaci. Dęby Jana Pawła II rosną w całej Polsce.

Motyw liści, gałązek i żołędzi dębu pojawia się w herbach szlacheckich, godłach terytorialnych, a także na polskich monetach i odznaczeniach wojskowych, co podkreśla jego skojarzenie z męstwem i honorem. Motyw stylizowanych 119 liści dębowych możemy również zauważyć na polskim banknocie 20-złotowym, po prawej stronie wizerunku królewskiego. Dąb, obok lipy (symbolizującej często łagodność i domowe ognisko), jest jednym z najważniejszych drzew w polskiej kulturze i tradycji, będąc trwałym odniesieniem do tożsamości narodowej.

I jeszcze jedna sprawa, warta podkreślenia. Dąb jest kojarzony z pierwiastkiem męskim i symbolizuje cechy tradycyjnie przypisywane mężczyznom. W odróżnieniu od lipy, która, utożsamiana z pierwiastkiem żeńskim, symbolizuje łagodność. Chociaż, rzecz jasna, przypisywanie określonych cech do płci, to tylko utrwalone w kulturze stereotypy.

Strażnicy kaszubskiego lasu

Pójdźmy dalej – skierujmy się na północ naszego kraju, tam, gdzie zachowała się żywa ludowa kultura kaszubska. Ma ona więcej wspólnego z ekologią, ochroną przyrody, niż mogłoby się wydawać. Widać to wyraźnie w panteonie kaszubskich duchów i demonów. Jest ich wiele, na przykład Aleksander Labuda, kaszubski regionalista i badacz kultury doliczył się ich dziewięćdziesięciu pięciu2.

Weźmy na przykład taką Borową Ciotkę. Łagodna, miła, rozdaje cukierki rodzicom dzieci, którzy wracają do domów z pracy w lesie, żeby przekazały słodycze swoim pociechom. Wianek z szyszek na głowie, suknia z sosnowej kory. Łagodność Pani Lasu jednak może być złudna. Gdy widzi szkodnika w lesie, który strzela do zwierząt albo wycina drzewa, nasyła na niego roje komarów, żmiję może podrzucić albo – w najgorszym przypadku, zamienia jegomościa w jałowiec.

Borowa Ciotka ma brata, który zwie się Borówc. Potężny, sędziwy mężczyzna jest samotnikiem, dlatego tak trudno go w lesie spotkać. Budzi lęk, choć w zasadzie nieznane są przypadki, żeby komuś jakąś krzywdę wyrządził. Z wyjątkami oczywiście. Borówc jest strażnikiem lasu, podobnie jak jego siostra. Potrafi zaszkodzić tym, którzy las niszczą i grabią.

Duchów i fantastycznych postaci w kaszubskim lesie jest więcej. Na przykład taki Hermus złośliwy duch, demon jadu i trucizny, któremu podległe są żmije, osy, komary i wszelkie leśne „robactwo”. Zatruwa grzyby i rośliny. Obrazowo opisany został na łamach Magazynu Kaszuby3: „Pod jego ciężarem uginało się miękkie podłoże, tak że stopy, pokryte wężową skórą, zanurzone były teraz w wodzie. Spomiędzy palców, zaczęły już w wilgotnej ściółce wyrastać sromotniki i szatańskie borowiki. (…) Wysoki nie był, może o głowę lub dwie wyższy  od zwyczajnego krośnięcia. Dlatego najczęściej ukrywał swoje ciało w obłoku mgły albo czynił je niewidzialnym. Ludziom lub innym demonom niskiego rzędu ukazywała się najczęściej sama głowa. (…) I o ile cały jego tułów był kaprawy, pozbawiony muskulatury i jakiś taki niewydarzony, zresztą w części pokryty łuskami jak u żmii, o tyle twarz… W świecie demonów mógłby nawet uchodzić za przystojniaka, z tym swoim lekko garbatym nosem, który dodawał mu charakteru, z masywną, wydłużoną szczęką oznaczającą siłę woli i ambicję.”

Dodajmy do tego kolejne leśne duchy i demony: Rokitnika, Szemicha, Omanca czy Mumocza (ten ostatni zasiedla leśne bagniska).

Co na tej podstawie możemy powiedzieć o samych Kaszubach, którzy przecież są autorami swoich własnych wierzeń? Z pewnością to że są potomkami przedchrześcijańskich Słowian, którzy przywędrowali na te ziemie gdzieś w okolicach siódmego wieku naszej ery. Słowian, którzy zarówno czcią, jak i lękiem darzyli przyrodę. Bo przecież te same emocje odnajdujemy w późniejszych wierzeniach, w kaszubskiej demonologii. Jest pokłosiem słowiańskich, przedchrześcijańskich wierzeń, to nie ulega wątpliwości.

Więc wydawałoby się, że współcześni Kaszubi będą mieć szczególny stosunek do otaczającej ich przyrody. Że będą czuli respekt przed Borową Ciotką i jej bratem.

Niestety, tak jednak nie jest. Drzewa na Kaszubach wycinane są tak samo, jak w całym kraju.

Żyj tam, gdzie dęby

12 maja 2025 roku Sylwia Piaseczna wyszła przed swój dom w Skrzeszewie Żukowskim na Kaszubach. Zorientowała się, że w krajobrazie czegoś zabrakło. Zdenerwowała się. Jednocześnie ogarnął ją smutek. W linii horyzontu, za łąką oddzielającą ich działkę od ściany lasu, tam gdzie rósł trzystuletni dąb, zionęła dziura. Tego ranka potężne drzewo zostało ścięte. Leżało teraz na polu. Na szerokim pniu stygła rozgrzana piła mechaniczna.

Sylwia i Bartek mieszkają w tym miejscu od dziesięciu lat. Na skraju ich działki również rośnie potężny dąb, może już nie trzystuletni, ale dwustuletni – jak najbardziej.

- Kiedy przyjechaliśmy tutaj oglądać działkę, tu wszędzie były chaszcze, i ten pośrednik, co nas tu przywiózł, mówi, że stąd do tamtego dębu to może być nasze – relacjonuje Sylwia. - To ja pytam: Ale ten dąb będzie nasz? On mówi, tak. To ja na to: „super, bierzemy!”.

Kolejne dęby stoją w najbliższej okolicy, w odległości stu, dwustu metrów. Miały swoje, niebagatelne znaczenie w podejmowaniu decyzji o przeprowadzce z Trójmiasta.

- Miałem kiedyś kolegę, nie żyje już. Miał na imię Tomek. Ekolog, działacz społeczny, interesował się antropologią kultury, kulturą Słowian. Dużo pisał o przyrodzie, o środowisku. Nigdy tutaj nie był, kiedy znaleźliśmy tę działkę i zastanawialiśmy się czy ją kupić, był już bardzo chory na nowotwór. I Tomek kiedyś mi powiedział: „Słuchaj, jak znalazłeś ziemię, gdzie rośnie taki stary dąb, to kupuj. Bo tam, gdzie rosną dęby, tam mieszkają szczęśliwi ludzie. Zawsze to przynosiło szczęście i ludzie się osiedlali, tam gdzie rosły, ponieważ to przynosiło szczęście. Zdrowe dęby to jest zdrowe miejsce do życia. Te drzewa są przyjazne człowiekowi”.

Słuchając opowieści Bartka trudno nie mieć na uwadze legend, między innymi tej bodajże dla Polaków najważniejszej, o Lechu, Czechu i Rusie.

Dąb Kaszubski

- Miałem wyrzuty sumienia, że nie ochroniłem tego drzewa zanim ono zostało ścięte. Ale nie przyszło mi to do głowy, że Urząd Gminy może na coś takiego pozwolić. To była też złość, która chciałem przekuć na jakieś konkretne działanie.

Teraz Bartek, gdy o tym wszystkim opowiada, czasem unosi się gniewem, czasem smutnieje.

- Moje zaufanie do państwa, do prawa, stoi pod wielkim znakiem zapytania po tej sytuacji – mówi. - Wcześniej ufałem, że wystarczy, że jest prawo, dobrze napisana ustawa o ochronie przyrody i jest wydział środowiska w gminie, który stoi na straży tego prawa, i że płacimy podatki i możemy spokojnie spać, bo czuwają inni. A teraz okazuje się, że jeżeli nie zrobi się jakiejś akcji obywatelskiej, to wyjdziesz rano przed dom i okaże się, że trzystuletni dąb przestał istnieć. Dlatego stwierdziłem, że już nie będę romantykiem tylko zacznę działać i tworzyć organizację społeczną.

W sierpniu z inicjatywy Bartka i Sylwii powstało stowarzyszenie „Dąb Kaszubski”.

- Kiedy ogłosiliśmy, że szukamy chętnych do działania dla ochrony drzew, przyrody, zaczęli do nas zgłaszać się kolejni ludzie, z takimi samymi problemami, że właśnie obok nich, przed ich oknami, są ścinane drzewa, i że chcą przeciwko temu zaprotestować. Bo to dzieje się w wielu miejscach, ludzie organizują się w Gdańsku, Helu, Stężycy, na Żuławach. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że jest nas już tak wielu, tych którzy mówią „dość” niszczeniu przyrody.

Tożsamość

Idziemy z Bartkiem przez miedzę, do dwóch kolejnych dębów, stojących obok siebie, jakby wzajemnie się wspierały, jakby czule obejmowały się liśćmi, gałęziami. Bartek wspomina, ze zamierza nadać im imiona – Dorota i Katarzyna, ku pamięci dwóch „panien Skrzeszewskich”, które żyły tu na przełomie XVI i XVII wieku. Nie miały potomstwa, więc swój majątek przekazały zakonowi Norbertanek w Żukowie.

Obok grupa rolników – mężczyźni, kobiety, nastolatkowie, zbierają z pola ziemniaki. Bartek serdecznie ich pozdrawia, odpowiadają żartem, że zapraszają do wspólnej pracy. Stoimy przy drzewach, które – trudno oprzeć się temu wrażeniu, są sobie bliskie, jak rodzeństwo. Jak dwie siostry skrzeszewskie.

- Tu nie zawsze chodzi o to czy te dęby mają w obwodzie jakieś nieprawdopodobne rozmiary, tyle i tyle centymetrów – tłumaczy Bartek. - Tu chodzi o pewną niepowtarzalność tego miejsca, która jest być może czymś ważniejszym nawet niż te drzewa. One są znakiem, podpisem tej niepowtarzalności. Wpisują się w tożsamość i w kulturę.

- To ciekawe, wytłumacz to proszę.

- Zobacz, ci ludzie, którzy tu żyją, zbierają teraz z pola ziemniaki. Widzimy ich, jak pracują obok dębów. To jest niepowtarzalny widok, nigdzie indziej na świecie nie ma takich drzew i takich ludzi. I sto lat temu też rosły tu te właśnie dęby i też ludzie – ale już inni ludzie, zbierali ziemniaki… Nasza tożsamość wyrasta z tych drzew. Ścinając takie drzewa, ścinamy tożsamość.

1 Na podstawie: Przemysław Piotr Tomczyk, Paulina Pruszkowska-Przybylska, Alicja Klejps, „Symbole państwowe jako obiekt zainteresowania etnobotaniki – występowanie motywów drzew w symbolach państwowych krajów słowiańskich i ich znaczenie”, w: Etnobiologia Polska, Vol. 6 – 2016, s.117-128, https://share.google/TNjcDmauABfTnqlsQ.

2 Aleksander Labuda, „Bogowie i duchy naszych przodków (przyczynek do kaszubskiej mitologii)”, Wejherowo, 2011.

3 https://magazynkaszuby.pl/2017/11/hermus-kaszubski-demon-wladca-zmij-i-truciciel-ludzi/

Red.: FCH.

„Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju

Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach w ramach programu „Moc Małych Społeczności” – Edycja 2025”.

Media społecznościowe

Dane konta bankowego

Bank: Santander
Nr konta: 83 1090 1102 0000 0001 4935 4747

Dane rejestrowe

KRS: 0000934538
NIP: 5892069178
REGON: 520543070

Dane teleadresowe

Fundacja Chlorofeel
Sambora 22 C
83-300 Kartuzy
 fundacjachlorofeel@gmail.com; edytaslomczynska@wp.pl
 fundacjachlorofeel.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.   Polityka cookies   Polityka prywatności  
Realizacja serwisu BSCG sp. z o.o.