Ta strona korzysta z plików cookies, zgodnie z Polityką Cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na działanie plików cookies, w zakresie zgodnym z bieżącymi ustawieniami Twojej przeglądarki internetowej. Kliknij przycisk "Polityka cookies" aby zapoznać się z jej treścią lub przycisk "Zamknij" aby ta informacja nie pojawiała się więcej.

Aktualności

Zielone odkurzacze.

  •  Publikacja 06 listopada 2025 roku

Klimat a odkurzacz dwutlenku węgla. 

Las jest „gigantycznym odkurzaczem dwutlenku węgla” – pisze Peter Wohlleben w bestselerowej książce „Sekretne życie drzew”1. Dowodzi, że dzisiejsze pokłady kopalin, także węgla, powstawały z drzew – przypominających ogromne paprocie, przed trzysta milionami lat. Tamte drzewa doczekały w spokoju kresu swojego życia – „Większość drzew rosła na bagnach, a gdy umierały ze starości, ich pień z plaśnięciem zapadał się grzęzawisko…” (…) Czy nie byłoby pięknym i rozsądnym pomysłem, byśmy dali naszym drzewom szansę pójścia drogą przodków? Mogłyby wychwycić z atmosfery przynajmniej część dwutlenku węgla i zmagazynować go w glebie” – pyta znany niemiecki pisarz i leśnik.

Zielone odkurzacze

Wycinanie drzew jest w istocie piłowaniem gałęzi, na której wszyscy siedzimy – alarmują naukowcy.

A to dlatego, że drzewa łagodzą skutki zmian klimatu. Robią to na dwa sposoby.

Po pierwsze - pochłaniając dwutlenek węgla podczas fotosyntezy. „Produkują przy tym węglowodany, wykorzystując je do wzrostu i w ciągu życia magazynują w pniu, gałęziach i systemie korzeniowym do dwudziestu ton dwutlenku węgla”- pisze Wohlleben2. Usuwają z powietrza pyły i inne zanieczyszczenia. To w sumie oczywiste – wie to każdy, kto podczas spaceru po lesie, intuicyjne wręcz, głęboko oddychając, nabiera powietrza do płuc. Wyraźnie czuć, że powietrze to jest inne – czyste, bardziej rześkie niż w mieście, aromatyczne.

Po drugie - poprzez to, ze dają cień, a także poprzez ewapotranspirację czyli parowanie wody z liści, drzewa chłodzą otoczenie. To także wydaje się być oczywiste - wszyscy to już zauważamy, na przykład w miastach. Przejdźmy się w upalny dzień o wybetonowanym placu i po parku, a poczujemy różnicę.

Zielone zamienia się w szare

Tymczasem wycinamy lasy.

Czyżby? Leśnicy są innego zdania. Według danych statystycznych publikowanych przez GUS, na koniec grudnia ubiegłego roku powierzchnia lasów w Polsce wyniosła 9289 tysięcy hektarów, co stanowiło niemal jedną trzecią (29,6 procenta) powierzchni Polski. W poprzednich latach wynosiła mniej więcej tyle samo, mówiąc wprost – w Polsce powierzchnia lasów utrzymuje się na stałym poziomie.

Można by powiedzieć, że w związku z tym nie mamy powodów do obaw. Czyżby? Okazuje się, że to nie jest takie proste, i nie powinniśmy – jako społeczeństwo, tracić czujności wobec tego, co dzieje się w naszym kraju.

Spójrzmy na inne badanie, zrealizowane przez międzynarodowy zespół dziennikarzy. Jego wyniki opublikowano w tym roku pod hasłem „From grey to green”3. To efekt międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego, które we współpracy z naukowcami ujawniło skalę utraty terenów zielonych (w tym lasów) w Europie. Zastosowano metodę, za pomocą której dotychczas określano skalę wycinania Puszczy Amazońskiej – na podstawie zdjęć satelitarnych Europy oszacowano, jakie tereny przestały być „zielone” a stały się „szare” – czyli zostały zabudowane, „zabetonowane”. Okazało się, że w latach 2018–2023 Europa straciła na rzecz budownictwa około 9000 km² terenów zielonych i gruntów ornych, co odpowiada powierzchni Cypru. Oznacza to stratę około 1500 km² rocznie lub 600 boisk piłkarskich dziennie.

W rankingu państw, które na zdjęciach satelitarnych najwięcej „zielonego” zamieniają na „szare”, które tracą najwięcej obszarów leśnych i rolniczych, Polska zajęła niechlubne, drugie miejsce, zaraz po Turcji. „Szarzejemy” w większym stopniu niż na przykład Niemcy czy Francja.

Las czy nie las?

Jak to się dzieje, skoro powierzchnia lasów – w zarządzie Lasów Państwowych, nie zmniejsza się? Dzieje się tak, bo „betonujemy” tereny zielone nie będące – w sensie formalnym – lasami. To różnego rodzaju nieużytki czy tereny rolnicze. Zamieniamy je na działki budowalne i zakładamy kolejne dzielnice mieszkalne. Zdaniem autorów badania, budownictwo jest głównym powodem utraty terenów zielonych.

Na których – podkreślmy to, rosną drzewa, choć formalnie rzecz biorąc, lasów tam nie ma. Jednak dla przyrody, dla klimatu nie ma znaczenia, czy dana działka porośnięta drzewami jest w ewidencji gruntów „lasem” czy „nieużytkiem” lub „terenem rolniczym”.

Świetnym przykładem na to, jak wycinamy las – rozumiany nie jako urzędowy zapis, tylko po prostu teren porośnięty drzewami, jest nagłośniony w mediach ostatnio przypadek z Helu. Miasto zaplanowało budowę bardzo dużego ośrodka wczasowego samym końcu Półwyspu Helskiego, w miejscu gdzie rosną drzewa. Każdy, kto przejdzie się tam na spacer, stwierdzi, ze wokół siebie ma las. Każdy, ale nie urzędnik. Dla niego to teren „powojskowy”. Więc nie las. Więc można ciąć4.

Podobnie jest w Łebie. W pasie nadmorskim, na terenie po jednostce wojskowej, zaplanowano niegdyś budowę Hotelu Gołębiewski. Z tych planów nic nie wyszło, ale znalazł się nowy inwestor, który zamierza tam wybudować – podobnie jak w Helu, duży ośrodek wczasowy. W lesie, który formalnie jest terenem „powojskowym”5.

Obydwa przypadki mają dwa wspólne mianowniki. Pierwszym jest protest mieszkańców. Okazuje się, że mieszkańcy mają coraz większą świadomość dobrodziejstw, jakie dają drzewa i las. Organizują protesty chcąc wpłynąć na lokalne władze.

Drugim wspólnym mianownikiem jest fakt, że obydwie inwestycje – przynajmniej jak na razie, zostały wstrzymane. Ale „piłka jest nadal w grze”. Inwestorzy nie zamierzają złożyć broni, i zapewne będą wykorzystywać wszystkie administracyjne możliwości, żeby uzyskać pozwolenia na budowę. Bo w Polsce wciąż obowiązuje „święte prawo własności”. To ich ziemia, kupili ją i chcą doprowadzić do zwrotu poniesionych nakładów i na tym zarobić. Trudno im się dziwić…

Stare drzewo się nie garbi

Te przypadki dotyczą terenów „nieleśnych”. A jak ma się – z punktu widzenia ochrony klimatu, sytuacja w lasach będących „lasami” – czyli na terenach zarządzanych przez Lasy Państwowe? To osobny temat. Niezwykle ważny, bo – przypomnijmy, dotyczący niemal jednej trzeciej powierzchni Polski.

Wróćmy do książki Petera Wohllebena. Pisze on: „Uczeni zbadali mniej więcej siedemset tysięcy drzew na wszystkich kontynentach. Wynik jest zaskakujący: im starsze były drzewa, tym szybciej rosły. Tak więc drzewa o metrowej średnicy pnia produkowały trzy razy tyle biomasy, co okazy o ledwie półmetrowym przekroju. „Stary” nie oznacza u drzew „słaby, zgarbiony i chorowity”, lecz wręcz przeciwnie – „efektywny i pełen werwy”. Drzewni starcy są zatem wyraźnie produktywniejsi niż młode szczawie, a w związku ze zmianą klimatu są też ważnymi sprzymierzeńcami ludzi”6.

Peter Wohlleben – który sam jest z wykształcenia leśnikiem, w swojej książce przekonuje, że walka ze zmianami klimatu powinna polegać przede wszystkim na zostawieniu lasów „w spokoju”. Obala mit propagowany często przez innych leśników, że trzeba je wycinać, żeby mogły przetrwać, że w przeciwnym razie – bez ingerencji człowieka, ulegną degradacji. Dojrzały, wielopokoleniowy las – czyli taki, w którym rosną drzewa młode, w średnim wieku i stare, zdaniem Wohllebena, tworzy spójny ekosystem, który może najefektywniej łagodzić skutki zmian klimatycznych.

Tymczasem według zasad obowiązujących obecnie w polskim leśnictwie paradygmatów, drzewo, które ma 100 lat, choć mogłoby żyć jeszcze 200 albo 300, jest przeznaczane do ścięcia. Z punktu widzenia ekonomii, ma to swoje uzasadnienie – tartaki czekają na materiał, z którego powstaną deski.

Tylko, czy ekonomiczny punkt widzenia, w dobie zmian klimatu, zawsze ma być decydujący w planowaniu gospodarki leśnej?

Starolas

Wychodząc z założenia, że niekoniecznie musi tak być, ministerstwo klimatu i środowiska przygotowało projekt nowej formy ochrony polskich lasów. „Starolasy” to pomysł, który narodził się podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach, dyskusji, która toczyła się wiosną i jesienią 2024 roku, w której wzięli udział przedstawiciele wszystkich „interesariuszy” polskich lasów – od właścicieli przedsiębiorstw korzystających z „surowca” jakim jest drewno po naukowców i ekologów.

W styczniu tego roku ministerstwo zainicjowało proces „identyfikacji” starolasów. Oznacza to, ze aktualnie trwają prace nad wyznaczeniem obszarów mających zostać objętymi taką formą ochrony. Docelowo starolasy mają być terenami wyłączonymi z funkcji pozyskania drewna (nie będzie tam wycinek). Pierwsza grupa starolasów została została już wstępnie „zidentyfikowana” i zweryfikowana w terenie przez Lasy Państwowe. Obejmuje ona powierzchnię 83 tys. hektarów. Druga grupa obejmuje 175 tys. hektarów. Obecnie trwają prace nad identyfikacją i weryfikacją tych terenów. Prace te mają się zakończyć do końca listopada 2025 roku. Cały proces wyznaczania obszarów starolasów w Polsce ma się zakończyć do końca 2026 roku, jak zapewnia ministerstwo.

Czy inicjatywa ta może stanowić znaczącą odpowiedź na problemy i wyzwania, jakie stoją przed nami w związku ze zmianami klimatu?

Łączna powierzchnia starolasów ma wynieść docelowo około 185 tysięcy hektarów, czyli dwa procent ogółu lasów w Polsce.

To niewiele. Jednak – należy zaznaczyć, trwają również prace nad innymi przedsięwzięciami mającymi ograniczać skalę wycinania drzew w Polsce. To na przykład powoływanie nowych rezerwatów (od 2022 roku powołano w Polsce 134 nowe rezerwaty), Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry czy tak zwanych lasów społecznych – terenów leśnych, gdzie wycinki mają być ograniczane, a wiodącą funkcją ma być funkcja społeczna, czyli turystyczna i rekreacyjna.

Ministerstwo zapewnia, ze do 2030 roku, różnymi formami ochrony, wyłączającymi lub ograniczającymi wycinki w polskich lasach, ma zostać objętych 34 procent powierzchni Lasów Państwowych.

Stał tu dąb, przez trzysta lat

Sylwia i Bartek mieszkają w Skrzeszewie Żukowskim na Kaszubach. Sprowadzili się tu z Trójmiasta, wybudowali dom. Na ich posesji rośnie wiekowy dąb. Ale nie jest to jedyne takie stare drzewo w okolicy. Jeśli się dobrze rozejrzeć, najlepiej z platformy widokowej, którą niegdyś ktoś zbudował w konarach dębu, można zauważyć, że takich drzew rośnie tu więcej.

Teraz, w październikowym słońcu, masywnymi sylwetkami zaznaczają swoją obecność w wiejskim, rolniczym krajobrazie.

- O tam, stał…

Bartek wskazuje dłonią kierunek, miejsce pod drugiej stronie łąki. Miejsce, w którym jeszcze niedawno rósł trzystuletni dąb.

12 maja 2025 roku w Expressie Kaszubskim ukazał się artykuł zatytułowany: Skrzeszewo Żukowskie. Ścięli trzystuletni dąb. "To niepojęte, jestem zdruzgotany".

Czytamy w nim: „Z przyrodniczego krajobrazu z Skrzeszewa Żukowskiego zniknął dziś potężny dąb, który - według pilarzy - miał około 300 lat. - Dla mnie to wielkie barbarzyństwo i ogromny ubytek dla lokalnej bioróżnorodności - mówi jeden z oburzonych mieszkańców. Wycinka drzewa odbyła się w majestacie prawa, za zgodą UG Żukowo”7.

Tego ranka Sylwia pierwsza wyszła przed dom, spojrzała przed siebie. Czegoś jej brakowało. Była jakaś dziura. Fragment pustki. Nie było drzewa.

- Pomyślałam… Zadałam sobie pytanie: jakim prawem coś takiego się dzieje?

- Świętym prawem własności – odpowiadam.

Bartek sprawdził gminne plany. Pole, które znajduje się w sąsiedztwie miejsca, gdzie rósł trzystuletni dąb, ma zostać podzielone na działki budowalne. Najwidoczniej dąb przeszkadzał w realizacji inwestycji.

Sylwia i Bartek są realistami. Rozumieją, że właściciel ziemi chce zarobić na sprzedaży działek, że deweloper chce zbudować osiedle, że mieszkania ludziom – co do zasady, są potrzebne.

- Ale czy nie można było zaplanować tego tak, żeby to drzewo mogło dalej rosnąć w tym miejscu? Czy trzeba było je od razy ścinać? Czy to było absolutnie konieczne? – pytają retorycznie. Pytania te pozostają bez odpowiedzi.

Red.FCH.

Działanie Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju

Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach w ramach programu „Moc Małych Społeczności” – Edycja 2025”.

1 Peter Wehlleben, „Sekretne życie drzew“, Kraków 2016, s. 100.

2 Jw.

3 https://greentogrey.eu/

4 https://uwaga.tvn.pl/reportaze/jak-wkrotce-bedzie-wygladal-hel-w-tym-miescie-rzadzi-chciwosc-st8656674

5 https://tvn24.pl/polska/leba-na-rozdrozu-baltycka-hurghada-czy-klimatyczny-kurort-st8009111

6 Peter Wehlleben, „Sekretne życie drzew“, Kraków 2016, s. 104.

Media społecznościowe

Dane konta bankowego

Bank: Santander
Nr konta: 83 1090 1102 0000 0001 4935 4747

Dane rejestrowe

KRS: 0000934538
NIP: 5892069178
REGON: 520543070

Dane teleadresowe

Fundacja Chlorofeel
Sambora 22 C
83-300 Kartuzy
 fundacjachlorofeel@gmail.com; edytaslomczynska@wp.pl
 fundacjachlorofeel.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.   Polityka cookies   Polityka prywatności  
Realizacja serwisu BSCG sp. z o.o.